• Śląsk

    Z życia śląskiego fotografa

    Już jako małe dziecko byłem zafascynowany zawodem fotograf kielce. Pojawiał się facet z tajemniczym urządzeniem – patrzył się na mnie z tylnej strony tego czegoś, co jeszcze ustawiał na trójnogu, a z przodu obserwowało mnie tajemnicze oko, coś pstryknęło, oślepiło mnie i było po wszystkim. A po kilku dniach przynosił fotografie. W jakiś magiczny sposób oko aparatu odwracało i pomniejszało obraz człowieka – tak mi to tłumaczył – tak że mieścił się ten obrazek w środku aparatu, a potem go wyciągał i w jakiś bliżej nie wyjaśniony sposób powstawała z tego fotografia… To była prawdziwa magia! Pojawiał się na wszystkich ważnych dla rodziny wydarzeniach: świętach, komuniach, ślubach, urodzinach i pogrzebach…